Przeglądasz starą wersję strony KKW, nowa wersja znajduję się pod adresem: www.klubkkw.pl
kkw - aktualnosci - 178

Wczoraj i dziś w porcie

To chyba jeden z ostatnich weekendów, kiedy coś się działo w porcie w Jachrance. W słoneczną chociaż zimną sobotę (zaledwie kilka kresek powyżej zera) została wyslipowana największa chyba gabarytowo łódź z "klubowych zasobów" - motorówka Candy. Taka łódź w standardowym wyposażeniu waży prawie dwie tony, ale przeróbka napędu (z motorówki ślizgowej na spacerową) odjęła pewnie kilkaset kilogramów. Tym niemniej zarówno armator, jak i piszący te słowa w duchu obawiali się, czy portowy dźwig sprawi się z tym zadaniem. Na szczęście obawy okazały się nie na miejscu - zarówno droga z wody w górę (pierwsze zdjęcie) jak i potem w dół, na przyczepę odbyły się z niewielka tylko przeszkodą, która została sprawnie usunięta (zaklinował się łańcuch sterujący procesem podnoszenia i opuszczania). Mówiąc prawdę osobiście trochę się obawiałem, czy przyczepa  o nośności 1200 kg wytrzyma, ale i w tym przypadku niepotrzebnie. Aby właściwie ustawić łódź konieczne było kilkukrotne podnoszenie i opuszczanie sporego przecież ciężaru, więc ekipa ciągająca łańcuchy miał co robić i robiła wielokrotnie krótkie przerwy aby dać odpocząć rękom.

Candy gora

Droga w dół, na przyczepę była siłą rzeczy łatwiejsza.

Candy dol

Candy wjeżdża na przyczepę

Po prowizorycznym zabezpieczeniu na przyczepie łódź przejechała w okolice nowej części ogrodzenia i drogą wielokrotnych manewrów przód-tył, ze szkodą dla sprzęgła samochodu znalazła się na przeznaczonym miejscu.

Na wodzie zostały tylko dwie łodzie - Giga Grzegorza, który w sobotę jeszcze pływał (i ma zamar to kontynuować aż do lodu) i Pegaz, który czeka ze złożonym masztem i będzie pewnie wkrótce zabrany do miejsca zimowania.

Ponieważ sobotnie manewry zakończyły się już po ciemku, a należało jeszcze przykryć łódź na zimę, w niedzielę z rana, pomimo znacznie gorszej tym razem aury przyczepa pod łodzią zostala podparta, łódź przykryta plandeką, a dodatkowo udało się wyciągnąć z wody obie woprówki i pochować w namiocie podnośniki i inny drobny i większy inwentarz.

Kilka rzeczy, które trzeba jeszcze zrobić będzie musiało poczekać kilka tygodni z powodu moich spraw związanych ze zdrowiem, ale mam nadzieję jeszcze do końca roku przynajmniej dołożyć dodatkowe oświetlenie od strony przyczepy sanitarnej.

Teraz pozostało tylko czekać na wiosnę, która oby przyszła wcześniej niż w mijającym roku.

Andrzej Kapłan

powrót