Dziś na przystani (mroźno)
Byłem dziś na przystani bez stałego towarzystwa Potrka, który zaniemógł. Zenek Falenta wreszcie zagonił wykonawcę do naprawy swojego uszkodzonego y-bomu, a ja zająłem się klubowym y- bomem na starej przystani, który wymagał demontażu z powodu uszkodzenia przez lód. Ktoś może zapytać dlaczego przystaniowe y- bomy nie były podniesione nad wodę jak w ubiegłych latach. Odpowiedź jest prosta - y- bomy miały być zdemontowane do renowacji, jednak jednoosobowo nie da się tego zrobić, a ze strony klubowiczów cięzko doprosić się pomocy. Udało się zdemontować 2 sztuki, a dwie pozostały w wodzie, a obecnie w lodzie.
Uszkodzony y-bom odkułem dziś z lodu i z pomocą Zenka a potem Józefa (naszego bosmana kilka lat temu - przez miesiąc) wytaszczyłem z wody i na razie ulożyłem na pomoście dźwigu. Jak będzie cieplej i odmarznie ostatni y- bom trzeba go będzie rówież zdjąć - pływak jest na tyle uszkodzony, że wymaga wymiany.
Andrzej Kaplan